Zanim poznają Państwo relację z przebiegu tegorocznej zabawy walentynkowej seniorów, kilka słów o historii tego święta.
Walentynki do Polski trafiły w latach 90-tych XX wieku z Francji i krajów anglosaskich, a wraz z kultem świętego Walentego z Bawarii i Tyrolu. Święto to konkuruje o miano tzw. święta zakochanych z rodzimym świętem słowiańskim zwanym potocznie Nocą Kupały lub Sobótką, obchodzonym w nocy z dnia 21 na 22 czerwca.
Część polskiego społeczeństwa krytykuje walentynki jako przejaw wprowadzania obcej kultury, wypierającej rodzime tradycje.
Stałym elementem walentynek jest wzajemne wręczanie sobie ozdobnych karteczek, najczęściej czerwonych w kształcie serca, opatrzone walentynkowym wierszykiem, a często i miłosnym wyznaniem:
„Kochać to nie znaczy tylko wzdychać, marzyć,
Kochać to nie znaczy wiecznie o kimś śnić,
Kochać to znaczy komuś zawierzyć,
Kochać to znaczy dla kogoś żyć”.
Ze świętem łączy się również zwyczaj obdarowywania partnera walentynkowymi upominkami w postaci kwiatów, słodyczy, pluszowych maskotek jak i również elementów garderoby.
Skoccy emeryci, jak wiemy mający sporo wyobraźni i potrafiący zabawić się przednio, dali upust walentynkowym zwyczajom w sobotni wieczór 15 lutego.
Kilkadziesiąt osób spragnionych pląsów przy muzyce przybyło do sali „na piętrze” w skockiej książnicy. Bawiono się przy muzyce serwowanej przez nieodzownego Antoniego W. Ciekawe i pomysłowe przebrania nawiązywały do karnawałowo – walentynkowych tradycji. Dodatkowego smaku w trakcie biesiady dawały oprócz prywatnych frykasów „Dziurkowe pączki” oraz żurek z jajkiem serwowany przez Bartosza Wołkowa.
Odnotować należy historyczny moment, którego nie przewidzieli organizatorzy imprezy. Po otrzymaniu informacji, że Kamil Stoch zdobył na Olimpiadzie Zimowej w Soczi drugi złoty medal w skokach narciarskich, cała sala odśpiewała „Jeszcze Polska nie zginęła”. Potem było tradycyjnie „sto lat” dla pozostałych polskich złotych medalistów: Justyny Kowalczyk i Zbigniewa Bródki.
Po raz pierwszy serca biesiadników wypełniły uczucia dla bliskich i duma z osiągnięć polskich sportowców.
Takich walentynek jeszcze nie było!