Od Sanoka do Nowego Łupkowa czyli obóz wędrowny Koła PTTK nr 77 „Klimczok” poprzez Góry Sanocko -Turczańskie i Bieszczady.
By dotrzeć w południowo-wschodnie tereny naszego kraju trzeba poświęcić niemal 20 godzin. Całe szczęście można dokonać rezerwacji miejsc.
Po drodze w góry mieliśmy przesiadkę w Krakowie. Zamiast czekać na dworcu, w ramach rozgrzewki zwiedziliśmy Stary Rynek z jego największymi atrakcjami.
Po dotarciu do Sanoka i ulokowaniu się schronisku ruszyliśmy miejskim szlakiem wojaka Szwejka na zwiedzanie miasta.
Następny dzień to wyprawa w góry Słonne. Na początek ruiny górującego nad doliną Sanu zamku Sobień a potem już lesiste pagórki, których wysokość nie przekracza 700 m n.p.m.
Kolejny dzień to przejazd do Ustrzyk Dolnych kolejką mniejszą od tramwaju o wdzięcznym imieniu „Tomek”. Po uzupełnieniu zapasów weszliśmy w pas Żukowa. Na trasie praktycznie nikogo nie spotkaliśmy jedynie we wsi Równe, gdzie zwiedziliśmy zabytkową cerkiew. Po przejściu trasy nocleg znaleźliśmy w szkole w Czarnej, gdzie specjalnie dla nas udostępniono klasę i turystyczną kuchnię. W miejscowości tej znajduje się kościół dawniejsza cerkiew z pięknym ikonostasem, którą oczywiście zwiedziliśmy.
Następnie by nie „klepać” asfaltu przejechaliśmy do Lutowisk aby wkroczyć w owiane legendami tajemnicą pasmo Otrytu. Po drodze wstąpiliśmy do Chatki Socjologa. To studenckie schronisko zrobiło duże wrażenie szczególnie na tych którzy po raz pierwszy przekroczyli próg takiego domku.
Kolejna noc w bazie harcerskiej Chorągwi Gdańskiej ZHP. Komendant przegotował dla nas namioty i zaprosił na pyszny krupnik.
Następnego dnia weszliśmy w granice Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Idąc na Połoninę Caryńską mieliśmy możliwość podziwiania terenów po byłej wsi Caryńskie a oczami wyobraźni przenieść się w czasie do lat 30-tych XX wieku. Wtedy mieszkało tu ponad 500 osób dziś może 2.
Wkroczyliśmy w wysokie Bieszczady, pasmo połonin.
Następnego dnia mieliśmy zaatakować najwyższy szczyt pasma po polskiej stronie – Tarnicę 1346 m. Niestety prognozy pogody zapowiadały burze… ale po południu. Więc wczesna pobudka i zanim zaczęło padać i walić pioruny my po zdobyciu szczytu bezpiecznie siedzieliśmy w schronisku Kremenaros.
Po opadach pogoda się znacznie poprawiła, a więc na połoniny tym razem z Berehów na Wetlińską. Znajduje się tam słynna Chatka Puchatka, która po gruntownym remoncie prezentuje się okazale, ale straciła swój klimat!
Dalsza nasza droga przez Przełęcz Orłowicza i Smerek doprowadził nas do Wetliny. Tam przy ognisku trzech nowicjuszy zostało przyjętych do Bractwa Gwieździstego Nieba i Dziurawego Namiotu.
Przedostatni dzień obozu na lekko z Cisnej weszliśmy na Jasło i Okrąglik. Już poza parkiem narodowym więc mogliśmy rozkoszować się pysznymi jagodami.
Przyszedł czas powrotu, przejechaliśmy busem do Nowego Łupowa, a czekając na pociąg do Krakowa część z nas odwiedziło Schronisko na Końcu Świata. a część bawiła się drezyną.
Wyjazd bardzo udany, większość celów zrealizowana, ciekawe gdzie za rok.
Uczestnicy obozu i autorzy zdjęć: Andrzej Surdyk, Jacek Śrama, Juliusz Wrzesiński, Jeremiasz Burzyński, Gracjan Gracz, Małgorzata Adrych, Paulina Adrych, Kacper Wróbel.