Nie bez przyczyny mówi się, że szosa to królowa wszystkich dyscyplin kolarskich. Jest to zdecydowanie najbardziej rozpoznawalna konkurencja w rodzinie sportów rowerowych. Uprawia się ją na poważnie od ponad 100 lat, a niektóre organizowane po dziś dzień imprezy debiutowały jeszcze w XIX wieku.

Wyścigi szosowe dzieli się na jednodniowe oraz wieloetapowe. Te pierwsze to tzw. klasyki, podczas których drogę od startu do mety pokonuje się w ciągu jednego dnia. Natomiast wyścigi wieloetapowe mogą trwać nawet kilka tygodni.

Świat kolarstwa szosowego ma swoje jednodniowe klasyki takie jak Mediolan-San Remo czy Paryż-Roubaix.

Gmina Skoki też dorobiła się swojego klasyka – Skockiej 100, która w tym roku obchodzi swoje 10. urodziny i nie jest wyścigiem, lecz rekreacyjnym rajdem podzielonym na grupy zgodnie z możliwościami uczestników. Średnie tempo przejazdu waha się od 18 do 40 km na godzinę.

10. edycja w niedzielę 7 lipca miała wyjątkowe szczęście do pogody. 20 parę stopni, słoneczko, wiatr który specjalnie nie przeszkadzał. W tym roku wróciliśmy do pierwotnej trasy sprzed lat. Uczestnicy jechali przez 2 województwa, 4 powiaty i 9 gmin.

Niestety nie obyło się bez kraksy w jednej z grup, tak to już jest na szosie, trzeba tu bardzo uważać na koło osoby jadącej przed sobą. Wyglądało groźnie, nie obyło się bez wezwania karetki, ale w ostatecznym rozrachunku kości okazały się całe. Siniaki i otarcia na szczęście szybko się zagoją.

Po raz trzeci z rzędu skorzystaliśmy z gościnności Potrzanowa i świetlicy wiejskiej, która znajduje się na naszej trasie. Tu ogromne podziękowania należą się sołtysowi Marcinowi Reszelskiemu, który przygotował dla nasz start i metę perfekcyjnie.

Na uczestników rajdu czekał burmistrz Wojciech Cibail, rozdając chętnym certyfikaty poświadczające przejechanie dystansu 100 km 10. Skockiej 100. Dla większości uczestników rowerowa 100 to bułka z masłem, lecz byli i tacy dla których ten dystans był pierwszym takim w życiu.

Nie byłoby imprezy, gdyby nie prowadzący grupy z różną wybraną przez siebie średnią prędkością przejazdu, od blisko 40 km na godzinę do około 18. Składamy podziękowania od najszybszej do najwolniejszej: Sławkowi Urbańskiemu, Leszkowi Kaźmierczakowi, Dominikowi Sierzchuła, Danielowi Sierzchuła, Romanowi Kozłowskiemu, Marii Dębskiej oraz Przemysławowi Szymańskiemu.

Zdjęcia Tomasz Szwajkowski