Powstaniec wielkopolski, żołnierz, pilot Wacław Jastrząbek, syn Antoniego i Katarzyny z d. Patelskiej urodził się 6 sierpnia 1900 w Roszkówku. Po ukończeniu szkoły powszechnej pomagał ojcu w prowadzeniu gospodarstwa rolnego w Roszkówku i nie wiadomo jak by się jego życie potoczyło gdyby nie wybuch Powstania Wielkopolskiego. Młody Wacław, podobnie jak wielu ówczesnych mieszkańców Ziemi Skockiej, jako ochotnik przystąpił do Powstania i brał udział w walkach o wyzwolenie ziem polskich zaboru pruskiego.
Na tle czołgu- tankietki, stoi 4 (środkowy) w pierwszym rzędzie patrząc od lewej wśród kolegów- żołnierzy z 58 Pułku Piechoty Wielkopolskiej w czasie przerwy w walach z Armią Czerwoną pod Bobrujskiem nad Berezyną; prawdopodobnie to jeden z czołgów- tankietek, a może nawet to właśnie ten odnaleziony w Afganistanie, który po remoncie trafił do Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie
Po zakończeniu walk w Wielkopolsce Skoczanin pozostał w służbie czynnej i został skierowany na front polsko- bolszewicki. Walczył tam w ramach 58 Pułku Piechoty Wielkopolskiej, który okrył się chwałą na polach bitewnych m.in. pod Bobrujskiem nad Berezyną. W czasie tych walk został ranny, a po zakończeniu działań wojennych ostatecznie zdecydował się na zawodową służbę wojskową. W dniach od 8.8.1921 do 15.3.1922 odbył szkolenie instruktorów wyszkolenia piechoty w Okręgowej Szkole Podoficerskiej w Śremie, a w kolejnym roku, w dniach od 1 lutego 1923 do 30.6.1923 dalsze szkolenie instruktorskie w Centralnej Szkole Podoficerów Zawodowych Piechoty w Grudziądzu.
W tym też czasie służąc w piechocie, Wacław Jastrząbek, jak wielu młodych ludzi marzył by zostać pilotem. Marzenie to zaczęło się spełniać w 1926, gdy na własną prośbę został odkomenderowany do Bydgoszczy, gdzie ukończył kurs pilotażu. Teraz już jako pilot został przydzielony do 3 Pułku Lotniczego w Poznaniu, w którym służył w ramach 132 eskadry lotnictwa myśliwskiego.
W 1930 „nasz pilot” brał udział w zorganizowanej na otwarcie Międzynarodowej Wystawy Komunikacji i Turystyki w Poznaniu uroczystej defiladzie 3- go Dywizjonu Lotniczego, w trakcie której eskadra myśliwska zaprezentowała pokazy lotnicze. O tych popisach. na swych łamach, wychodzący w Poznaniu „Goniec Wielkopolski” w dniu 9 lipca tak pisał- zachowujemy tu dosłowną pisownie z oryginału:
„Asom naszego lotnictwa cześć!
W czasie otwarcia MWKT. jako jeden ze środków komunikacyjnych wypuszczono z najrozmaitszymi telegramami przeszło 2 tys. gołębi pocztowych, z których niektóre rozniosły już a reszta roznosi w najróżnorodniejsze zakątki Polski wieść o otwarciu Kom.-tur-a. Po wzlocie ptaków dostojnym uczestnikom otwarcia i rzeszom ludzi ukazało się na horyzoncie 9 ptaków, ptaków potężniejszych, warczących, posłusznych rękom człowieka. To sformowana z okazji MWKT. z 3- go dywizjonu lotniczego eskadra myśliwska defilowała trzykrotnie, każdy raz w innym szyku.
Po przepisowej defiladzie dziewięć maszyn powietrznych jakby na komendę rozeszło się w pewnych odstępach na różne wysokości i poczęły wykonywać całą akrobację lotniczą nad terenami wystawy, poczynając od korkociągu, przechodząc przez looping, beczkę, retours, renvers, i kończąc na glisadach inaczej tzw. śliskach na skrzydłach.
W żyłach chwilami krew cierpła, kiedy się patrzyło na te karkołomne ewolucje naszych asów lotnictwa. W szczególności powszechną uwagę zwróciły 3 samoloty, które wszystkie te sztuczki wykonywały poniżej 500 metrów a zdawało się, że tuż ponad głowami. Niebywały podziw i zrozumiałe uznanie wywołał ten popis u naszych gości zagranicznych, którzy równie jak wszyscy inni z zapartym oddechem śledzili każdą nową pozycję samolotów.
Jak się dowiadujemy w „trójce”, która szczególnie wzbudziła wielki podziw, brali udział mjr. Pawlikowski, por. Morawski i sierż. Jastrząbek, o którym można by powiedzieć, że niedalekim jest swoją akrobacją lotniczą od swego nazwiska. Jako niewielki „jastrząbek” w pogoni za zwinnym ptaszkiem dokonywał wraz ze swoim samolotem niemal cudów.
Asom naszego lotnictwa za niebywałą odwagę cześć !”
Świetnie zapowiadającą się służbę, a może i karierę „naszego pilota” w lotnictwie przerwał tragiczny wypadek. W 1934 podczas ćwiczeń na poligonie w Biedrusku pod Poznaniem sierżant Wacław Jastrząbek uległ wypadkowi i odniósł ciężkie obrażenia. Pod koniec tego roku decyzją wojskowej komisji lekarskiej został przeniesiony w stan spoczynku i w ten sposób zakończył „swoją przygodę” z lotnictwem.
Ale, jak każdy człowiek oprócz życia zawodowego, „nasz pilot” miał też życie prywatne- rodzinne. Rozpoczęło się ono 10.11.1932 w Poznaniu małżeństwem z Gertrudą Dachterską i zaowocowało 4 dzieci – 3 córek i 1 syna, a trwało do śmierci bohatera naszych wspomnień, który zmarł 9 listopada 1980 i pochowany został na cmentarzu parafialnym w Skokach.
Po zakończeniu służby wojskowej Wacław Jastrząbek mieszkając w Poznaniu prowadził samochodowy zakład transportowy. W tym też czasie, na ziemi otrzymanej w Roszkówku, od swego ojca Antoniego, wybudował dom, który zamierzał wykorzystywać jako miejsce pobytu swej rodziny w okresie letnim. Jednak kolejny raz los zadecydował inaczej. Wybuch wojny 1939 i okupacja hitlerowska spowodowały, że rodzina Jastrząbków na stałe zamieszkała w Roszkówku, gdzie „nasz pilot” otrzymując świadczenia z tytułu służby wojskowej, zajmując się sadownictwem i ulubionym pszczelarstwem, do swej śmierci żył wśród swych najbliższych – córki Romualdy oraz córki Krystyny Obst i jej rodziny.
O zaszczytnej służbie i życiu Wacława Jastrząbka świadczą zachowane w rodzinnych zbiorach liczne odznaczenia i pochwały oraz fotografie, a wśród nich: Medal Pamiątkowy za wojnę 1918-1921, Medal 10-lecia Odzyskania Niepodległości, Brązowy Medal za Długoletnią Służbę, Odznaka Strzelca Samolotowego I Klasy i inne.