Zwabieni przez dwie „powabne Gracje” i serdecznie witani przez sympatyczną gospodynię 3 września trafiamy w Skokach do ogrodu pani Kazi Głazowskiej.
Na wstępie, przy samym wejściu „słonecznym uśmiechem” wita nas też słonecznik- z dumą prezentowana przez właścicielkę piękna mierząca w dniu naszej wizyty ponad 335 cm roślina. Trudno nam uwierzyć, ale według słów pani Kazi jest to samosiejka wyrosła z nasion ofiarowanych ptakom w okresie zimowym. Zresztą ten właśnie słonecznik, gdy w oknach telewizora prezentowany był rekordowy okaz wyhodowany przez polskiego hodowcę, stał się przedmiotem dyskusji i naszej wizyty. Bo okazało się, że w myśl przysłowia „cudze chwalicie, swego nie znacie”, podobny egzemplarz rośnie po sąsiedzku i u nas.
Zachęceni przez panią Kazię i częstowani brzoskwiniami i winogronem trafiamy do wnętrza ogrodu, gdzie wita nas szeroka gama roślinności i to zarówno tej tradycyjnej uprawianej przez nasze wiejskie babcie, jak i tej „nowomodnej”, a nawet wręcz egzotycznej. Szczególnie naszą uwagę przyciągają 3 bananowce- rośliny imponujące swymi wielkimi liśćmi i zachęcające do rozmów i marzeń o egzotycznych krajach, a może i o tym, że w trakcie przyszłej wizyty poczęstowani zostaniemy bananami z tego ogrodu. Ale nic z tego, właścicielka sprowadza nas na ziemię. Bananów z tych roślin nie będzie. Po prostu lato jest za krótkie i przed zimą rośliny muszą być wykopane i przechowane do wiosny w pomieszczeniu.
W trakcie spaceru ogrodowymi ścieżkami trafiamy też na inne rośliny egzotyczne, które „nasza ogrodniczka” próbuje uprawiać eksperymentalnie, widzimy więc imbir, awokado, mango i kawę Arabica – życzymy powodzenia w tych eksperymentach.
Pani Kazia proponuje nam chwilę odpoczynku i rozmowy przy kawie w przytulnej altance, ale tym razem nie korzystamy z oferty. Czas nagli, dlatego chwilę zatrzymując się przy wspomnianych na wstępie „Gracjach” – ubranych niczym modelki na wybiegu w piękne stroje uratowanych przed zagładą manekinach z dawnej Gminnej Spółdzielni oraz obdarzając wzrokiem przyozdabiające ogród figurki zwierząt opuszczamy gościnną właścicielkę i udajemy się do domów- pani Danka i pan Stasiu, by podobnie jak ani Kazia przygotować się do próby Zespołu „Harfa” a piszący te słowa by swymi spostrzeżeniami podzielić się z czytelnikami.
Foto. Stanisław Grzegorzewski