Na czym polega fenomen nieprzemijającej popularności artystów debiutujących na polskiej scenie w latach 60 i 70? Jak to się dzieje, że oni i ich przeboje są przez ponad 40 lat na topie? Dlaczego ci artyści nie grymaszą, nie mają wygórowanych wymagań, niezwykle szanują publiczność, z gracją i elegancją sceniczną wykonują każdy ruch, gest i z wzorową dykcją wyśpiewają każde słowo? Czy ma na to wpływ porządna szkoła i dobre wychowanie ze szczególnym uwzględnieniem pielęgnowania tradycji, poszanowania człowieka i kultury, przemyślany tekst, niebanalna muzyka? Pytania i odpowiedzi o podobnej treści często zadają uczestnicy koncertów. Jedno jest pewne. Artyści ci mają to tajemnicze coś, jakiś dar, które sprawiają, że po prostu ich kochamy. Do grona ulubieńców publiczności w Skokach dołączyła w minioną niedzielę 13 października 2013 roku Halina Kunicka. Jej przeboje o sile równej sile orkiestr dętych wyśpiewała przy wtórze 200 gardeł skockiej publiczności. Na szczególną uwagę zasłużyły również te mniej znane utwory z repertuaru artystki. Piosenki „Co się stało z moją klasą”, „Jeżeli możesz zrób coś dobrego” i „Niepokój” spowodowały szybsze bicie serc, wzruszyły i zachęciły do refleksji. Artystce akompaniował Czesław Majewski znany wszystkim jako Pan Czesio, który przez całe życie po prostu gra. Pan Czesław ze swobodą i maestrią wypełnił salę Biblioteki w Skokach cudowną muzyką.
Halina Kunicka emanowała pozytywną energią. Pod koniec koncertu zmęczenie ogarnęło artystkę na tyle, że niemożliwe stało się wykonanie drugiego bisu. Troszkę szkoda, ale rozumiemy i dziękujemy za przeżyć moc. Wspaniałej publiczności kłaniamy się w podzięce za kolejny już wspólnie spędzony czas.