Fascynująca, nietuzinkowa osobowość. Niezwykle sympatyczny, bardzo wymagający i zdystansowany. Ponad wszystko utalentowany artystycznie. Takim jawił nam się Michał Bajor w niedzielne popołudnie, 29 października 2017. Byliśmy w Skokach świadkami koncertu, którego liryczno – dramatyczna aura pochłonęła nas niemalże bez reszty. Z każdą wyśpiewaną przez aktora piosenką rosło artystyczne napięcie. Działo się tak przez swoistą doskonałość Bajora, którą trudno wyrazić słowami. Ci, którzy czują ten rytm, wiedzą jakie emocje i przeżycia mam na myśli. Przed koncertem niezmiernie ważne było zapewnienie artystycznej otoczki: całkowicie zaciemniona sala, idealne nagłośnienie i oświetlenie, okotarowana scena, panowie z ochrony w garniturach, brak udziału konferansjera. Wszystko po to, by kontakt artysty z publicznością był jak najbardziej kameralny, by stworzonego klimatu nikt i nic nie przerwało. Nawet wykonywanie zdjęć odbywało się ściśle według wskazań artysty. Gromkie brawa, w pełni swobodne, towarzyszyły wszystkim znanym utworom, jak również premierowym piosenkom literackim.
Artysta – indywidualista, specjalista od wprowadzania widzów w nastrój raz powagi to znów śmiechu, tęsknoty, rozterki i radości. Jak to zrobił? To tajemnica mistrza Michała. Organizator – skocka biblioteka może czuć się dumną, że dzięki zaproszeniu artysty mogliśmy być uczestnikami jedynego w swym rodzaju dzieła.
A tak po koncercie napisali mieszkańcy i sympatycy Skoków: Mirek: Zupełnie jak nie Ja wybrałem się dziś na koncert Michała Bajora! Nie miałem szczególnych oczekiwań! Teraz….. Jestem jakby wstrząśnięty, poruszony, może nawet zszokowany! Koncert był………..Hm.. Przemyślany, subtelny, liryczny, dojrzały! Mam wrażenie perfekcyjny!!! Dziwne! Jak tak można, bez teraźniejszego Wow, bez szaleńczych nawolywań ze sceny, aby uwolnić swoją energię, bez szalonych podskoków i „darcia japy”, bez gigantycznych decybeli!! Prawdziwa muzyka, kunszt artysty, szept… Kurde może coś mi się stało po 40?! Daj Boże tylko dojrzałem. Na koniec wywodu… Polecam wszystkim melomanom! Kasia: Moja dusza nakarmiona.
fot. Kinga Lubawa