Tęskno się jakoś zrobiło, niekoniecznie za gwarną kawiarenką, ale, tak po prostu, za spotkaniem z ludźmi i muzyką. Pomimo wielu wytycznych, stosując się do zaleceń sanitarnych zaserwowałyśmy w morasiowej kafejce „Opowieści o kobietach i ich mężczyznach”. Skąd zatem wzięły się łzy?
Z radości i wzruszenia, z miłości i spojrzenia do poezji i na poezję Grzegorza Tomczaka.
Grzegorz ma swoją twarz, która uwielbiam. Jego twarz zbudowana jest z inteligencji, poezji, muzyki i wspaniałego kontaktu słowem z publicznością. To była dla nas uczta napisał po koncercie pan Franciszek, uczestniczący jako widz w dniu swoich urodzin.
Urodziny 21 czerwca obchodziła koncertowo również pani Justyna. Ona także zauroczyła się nostalgią oraz niezwykłą mocą płynącą z wierszy poznańskiego pieśniarza i poety.
Teksty liryczne zostały zaśpiewane przez Iwonę Loranc, ich autora Grzegorza przy akompaniamencie Dawida Troczewskiego i Piotra Wiśniewskiego.
Publiczność gromkimi brawami oklaskiwała każdy most, niejedno wilcze spojrzenie, niekochaną miłość i telefon do mamy.
To była uczta dla ciała – ku wzmocnieniu odporności i dla ducha, czyli teksty, których się nie zapomina. Wszystkim wtajemniczonym panom życzymy za dużych marynarek i na Grodzkiej przemiłych kwiaciarek. Paniom zaś, aby przygarnęły tych, którym zamknięto fabryki.
PS Koncert ten warto powtórzyć i chętnie to uczynimy, jeśli Państwo wyrażą chęć przybycia. Kłaniamy się Publiczności oraz Magdalenie i Bartoszowi Wołkow za użyczenie cud kafejki „Moraś” w Skokach.