Gry i zabawy, jednym słowem różnorakie atrakcje, w tym: „łowienie” do podbieraka ryb wystrzeliwanych z katapulty, slalom z piłką, skakankę i bieg z „pyrą” na łyżce, organizatorzy zapewnili dzieciom przybyłym na Osiedlowe „Święto Pyry”. Impreza, trzeci rok z rzędu, tym razem w sobotę- 30 września, odbyła się na Osiedlowym Placu Zabaw i cieszyła się uznaniem około 70 mieszkańców Osiedla Topolowa I i Topolowa II.
Ale dzieci, chociaż najbardziej ruchliwe i widoczne, to tylko część uczestników trwającej od godziny 15:00 do 22:00 imprezy, której celem tradycyjnie była już wspólna zabawa i integracja mieszkańców. I dzisiaj, jej inicjatorzy mogą sobie powiedzieć, że osiąga ona swój cel. Przyciąga coraz więcej nie tylko uczestników, ale i osób aktywnie włączających się w jej organizację i prowadzenie, którzy z powodzeniem zastępują tych, którym obowiązki uniemożliwiają udział.
Dlatego, na prośbę organizatorów, wstrzymując się od „gloryfikacji” poszczególnych osób, w tym miejscu wyrażając wolę uczestników, pozwolę sobie złożyć podziękowania Piotrowi Mielcarkowi, który użyczył i obsługiwał nagłośnienie zapewniające melodie dla każdego oraz cieszący się uznaniem „biesiadny namiot”.
Wśród konsumowanych potraw królowała „poznańska pyra” pod różnymi postaciami. Była więc przygotowywana na miejscu przez debiutującego w tej roli nowego „ogniskowego” i „grillowcowego”: pyra pieczona w ognisku i pyra z gzikiem (do wyboru -2 rodzaje gziku) oraz wchodząca w skład „doniesionych” przez uczestników sałatek. Tę „kultową” potrawę uzupełniały grillowana i pieczona nad ogniskiem kiełbaska, chleb ze smalcem i kiszonym ogórkiem oraz chleb z gzikiem. Amatorzy ciast mogli raczyć się przygotowanymi przez panie wypiekami, a całość wszyscy popijać kawką, herbatką lub napojami chłodzącymi. Dzieci z chęcią sięgały po słodycze i do kosza z owocami.
W trakcie spotkania zrodził się pomysł meczu w piłkę nożną i spontanicznie powstały drużyny juniorów i seniorów. Rywalizację na boisku wygrali seniorzy z wynikiem 5:2 i teraz wszyscy oczekują na zapowiedziany rewanż. Ale to za rok, więc czasu na treningi nie zabraknie.
Osiedlowe „Święto Pyry”, to też tradycyjnie rozmowy przy stole i to zarówno te poważne, jak i mniej poważne (można powiedzieć, że zwyczajne plotkowanie). Ale na tym polega integracja, na tym polega życie. I oby tak pozostało.
Uznając swe spotkania za miłe i przyjemne uczestnicy postanowili kontynuować je w przyszłości, z tą różnicą, że w pierwszej połowie września. Bo chociaż aura w tym roku dopisała, mogło być różnie. Ale, już jest po trwożliwym spoglądaniu w niebo. Wszystko się udało. Jest zadowolenie i satysfakcja. I oby tak dalej.
Na podstawie relacji inicjatora Osiedlowego „Święta Pyry” Piotra Babrakowskiego.